Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/425

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Natychmiast po przybyciu do Paryża, zabrał się do dzieła. Na początek spalił całą szkatułkę listów miłosnych, przywołał intendenta i polecił zaprowadzić różne zmiany; sekretarzowi rozkazał na gwałt pióra temperować i zabrał się natychmiast do pisania rozprawy o zasadach polityki angielskiej, którą znał i rozumiał doskonale.
Godzinę całą pracował już i czuł, że mu, coraz łatwiej idzie, gdy naraz dzwonek odezwał się w gabinecie, ci oznaczało przybycie interesanta poważnego.
Wszedł pokojowiec.
— Kto tam jest? — zapytał prałat.
— Osoba, która pisała dziś rano do Waszej Eminencji.
— Ten list bez podpisu?
— Tak, Eminencjo.
— Idź, zapytaj o nazwisko.
Pokojowiec wyszedł i powrócił za chwilę.
— Hrabia Cagliostro — powiedział.
Książę zadrżał.
— Niech wejdzie.
Hrabia wszedł, drzwi się za nim zamknęły.
— Boże wielki! — wykrzyknął kardynał. — Kogóż to ja widzę?
— Nieprawdaż, Eminencjo — rzekł Cagliostro, z uśmiechem — że nie zmieniłem się wcale?
— Czy podobna... — mruczał de Rohan — czy to możebne... Józef Balsamo żyje... on, który, jak mówiono, znalazł śmierć w płomieniach... Józef Balsamo...
— Hrabia de Foenix, obecnie zmieniony, żyje i będzie żył długo.
— Dlaczego zmieniłeś pan nazwisko?... dlaczego porzuciłeś dawniejsze?
— Dlatego właśnie, że dawne, że zanadto wiele smutnych i kompromitujących wypadków przypominało je innym i mnie samemu.
Pan, naprzykład, Eminencjo, czyż nie kazałbyś drzwi zamknąć przed Józefem Balsamo?
— Ja! ależ nie, mój panie.
Kardynał osłupiały, zapomniał nawet prosić Cagliostra, aby usiadł.
— Okazuje się — podjął tenże — iż Wasza Eminencja mą lepszą pamięć i więcej uczciwości, niż wszyscy razem ludzie na ziemi.