Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
I
ZŁUDZENIA I RZECZYWISTOŚĆ

Gdyby odźwierny ambasady, jak chciał Manoël, puścił się w pogoń za Beausirem, trudne miałby zadanie.
Pan sekretarz, pochwyciwszy pieniądze, pobiegł szybko w stronę ulicy Saint-Honore, a że na złodzieju czapka gore, starał się zatrzeć ślady, zmieniając bezustannie kierunek. Dopadł nareszcie wybrzeża pustego przy ulicy de Viarmes, gdzie stały magazyny zboża, i upadający ze znużenia, usiadł na worku ze zbożem, nawprost kolumny Medyceuszki, którą Bauchemont kupił, aby wyrwać z rąk burzycieli, i miastu ofiarował.
— Nareszcie marzenia moje spełnione — myślał — jestem bogaty! Będę mógł zostać uczciwym!... Zdaje mi się, że nabieram już tuszy... O, teraz — myślał dalej — Oliwja zostanie porządną kobietą, jak i ja sam... Ona taka piękna... takie proste posiada upodobania! Osiądziemy w wiosce zakupionej pod jakiem małem miasteczkiem, będą nas uważali za należących do arystokracji... Nicolina jest dobra... słodka... ma dwie tylko wady: lenistwo i ambicję. Uczynię z niej kobietę bez zarzutu, bo przecież będzie za co zadowolić jej kaprysy...
Odetchnął znowu, otarł spocone czoło i zastanawiał się, co dalej będzie.
— Tu, na ulicy de Viarmes, nie będą go szukali, ale niepodobna, aby nie szukali wcale... Panowie z ambasady niełatwo pogodzą się z myślą stracenia łupu... Podzielą się na oddziały i zaczną od jego mieszkania. Zastaną tam Oliwję. Opowiedzą jej wszystko, sponiewierają, mogą nawet zabrać ze sobą, uwięzić i trzymać jako za-