Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ta intrygantka! — zawołał król z odrazą.
— Ta żebraczka! — dodał hrabia. — Ho! ho! trudno ją będzie wybadać; przebiegła to kobieta.
— I my również będziemy przebiegli — powiedział pan de Crosne. — Niema wątpliwości, skoro pani de Lamballe mówiła. Zatem, na pierwszy rozkaz królewski...
— Nie, nie — rzekł Ludwik XVI ze zniechęceniem — znużony jestem widokiem tego złego towarzystwa, otaczającego królowę. Ona jest tak dobra, że dość pozoru, aby sprowadzić na nią wszystko, co tylko dwuznacznego się znajduje w upadłej arystokracji całego królestwa.
— Pani de la Motte jest rzeczywiście Walezjanką — odezwała się pani de Lamballe.
— Niech czem chce będzie, kuzynko, lecz nie chciałbym, aby noga jej tu postała. Wolałbym zrzec się tej radości bezbrzeżnej, jakąby mi sprawiło uniewinnienie zupełne królowej; tak, wolę wyrzec się jej, aniżeli mieć przed oczyma tę istotę.
— A jednakże zobaczysz ją — zawołała blada z gniewu królowa, ukazując się w drzwiach gabinetu, piękna szlachetnością i wzgardą, olśnionym oczom hrabiego Prowancji i pana de Crosne.
— Tak, Najjaśniejszy Panie — ciągnęła królowa — nie idzie tu o to, aby powiedzieć: chcę, lub nie chcę widzieć tej istoty: jest to świadek, któremu bystrość moich oskarżycieli...
Tu spojrzała na szwagra.
— I przywilej moich sędziów...
Teraz zwróciła się w stronę króla i pana de Crosne
— Któremu nakoniec, choćby wyrodkiem był, własne sumienie okrzyk prawdy wyrwie. Ja, jako obwiniona, żądam, aby tę kobietę wysłuchano, i musi tak być koniecznie.
— Pani — przerwał jej król z pośpiechem — pojmujesz dobrze, iż nie pójdę po panią de la Motte, aby sprawić jej ten zaszczyt świadczenia przeciw lub za tobą. Czci twojej nie kładę na szalę równoległą miłości tej kobiety dla prawdy.
— Nie pójdziesz po nią, Najjaśniejszy Panie, bo ona jest tutaj.
— Tu! — zawołał król, oglądając się tak, jakgdyby na żmiję nastąpił — tutaj.
— Najjaśniejszy Panie, jak wiesz, odwiedziłam kobie-