Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzruszona tem niespodziewanem szczęściem, zaczęła pełnić obowiązki gospodyni.
Kardynał, jak nieraz już mieliśmy sposobność powiedzieć. był człowiekiem wielkiego serca i potężnego umysłu.
Kardynał czuł też dobrze wyższość swoją nad Joanną. Ta parafjanka, napuszona pretensjami i nie umiejąca pod fałszywą dumą — ukryć swojej chciwość, wydała mu się zdobyczą łatwą, z powodu urody swej pożądaną, a sprytną i wyzywającą, co ludzi przeżytych pociąga. Być może, że tym razem pomylił się trochę; pewnem jest atoli, że ładna Joanna żadnej w nim nie wzbudzała nieufności. Stało się to zgubą dla tego niepospolitego człowieka. Nie zmalał, lecz pigmejczykiem się zrobił; zbyt wielki był przedział pomiędzy Marją Teresą a Joanną de la Motte, aby dostojnik tego rodzaju, co Rohan, chciał trud sobie zadawać w walczeniu z tą ostatnią.
Joanna pilnowała się troskliwie aby nie zdradzić swej rzeczywistej wyższości, bezustannie odgrywała rolę zalotnej parafjanki i naiwnej kobietki, by tem łatwiej ujarzmić przeciwnika. De Rohan, widząc jak Joanna chwilami nie hamuje radości, sądził, że jest upojona losem jaki jej zgotował. Nie mylił się, bo istotnie, teraźniejszość przechodziła nietylko nadzieje, ale nawet wymagania Walezjanki. Zapomniał o tem tylko, że on sam nie odpowiadał dążeniom i próżności takiej, jak pani de la Motte, kobiety.
— Słuchaj, hrabino — odezwał się kardynał, nalewaiąc jej wina cypryjskiego do czary kryształowej, złotem nakrapianej — skoro umowę naszą podpisałaś, nie sroż się już na mnie przecież.
— Czyż ja się srożę? — Eminencjo.
— Czy zechcesz mnie tu przyjmować czasami, bez zbytniej odrazy?
— Nigdy do tego stopnia niewdzęczna nie będę, aby zapomnieć, że jesteś u siebie, monsiniorze.
— U siebie?... Szaleństwo!
— Tak, u siebie, najzupełniej u siebie.
— Strzeż się hrabino, nie sprzeczaj się ze mną! postawię ci inne warunki.
— Wszak ja jestem tutaj panią?
— Więc?