Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lonem, gdzie stare i olbrzymie drzewa kryty przed oczami ludzkiemi ładny domek.
— O! o! ustronny domek — mruknęła hrabina — bardzo to dobre dla pana de Rohan, ale bardzo poniżające dla Valezjank1. A zresztą! — Niewiadomo czy wykrzyknik ten wywołała rezygnacja, czy też zniecierpliwienie, ale faktem jest, że ambicja i szalona pożądliwość pani de la tem jest, że ambicja i szalona pożądliwość pani de la Motte zerwały wiążące je dotąd pęta. Zanim przestąpiła próg pałacyku, miała jasno już sformułowane postanowienia. Prowadzono ją z pokoju do pokoju, aż wprowadzono do małej sali jadalnej, urządzonej ze smakiem przedziwnym. Zastała tam oczekującego kardynała.
Książę przerzucał broszury, bardzo wyglądające na zbiór pamfletów, których powódź zalewała Francję w owej epoce..
Zobaczywszy wchodzącą — powstał natychmiast.
— Jesteś nareszcie, hrabino, dzięki ci za to.
Zbliżył się, by ucałować rękę pani Joanny.
Cofnęła się z miną pogardliwą i urażoną.
— Co takiego! co pani jest? — zapytał de Rohan.
— Nieprzyzwyczajony jesteś, nieprawdaż, mości książę, spotykać się z podobnem obliczem u kobiet, które zaszczycasz zaprosinami?
— Ależ pani hrabino!
— Znajdujemy się w pańskim domku ustronnym, wszak tak, Eminencjo? — rzekła hrabina, rzucając pogardliwym wzrokiem dokoła.
— Ależ pani hrabino.
— Sądziłam, monsiniorze, iż nie zapominasz o tem, do czego daje mi prawo moje urodzenie.
— Sądziłam, że Wasza Eminencja raczysz zapamiętać, że Bóg biedną mnie uczynił. ale wlał w duszę moją tę dumę szlachetną, jaka właściwą jest mojemu pochodzeniu.
— Cóż znowu, hrabino, miałem cię za kobietę wyższą nad przesądy — odezwał się kardynał — to jest za kobietę, która słucha, gdy do niej mówią, lub nie zaczyna mówić, nie wysłuchawszy pierwej.
— A więc słucham, zobaczymy.
— Chciałem naradzić się z panią w przedmiotach nader ważnych.
— I dlatego zaprosiłeś mnie, Eminencjo, do stołowego pokoju?