Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lekkie drganie było całą oznaką uwagi, jaką zwrócili na upływającą godzinę.
Co ich wreszcie obchodził pochód czasu, kiedy już jedną nogą stanęli w grobie.
Powietrze pokoju zwolna napełniało się kwasem węglowym; świeca rzucała już tylko blade światło, tłumiony połysk. Płomień fajerki wił się, jak błędny ognik, cieniując się w ich ociężałych oczach wszystkiemi barwami pryzmatu.
Szerokie krople potu perłami spadały na czoło dziewczyny; piętna sine przebiegały po jej twarzy.
Kolomban zrobił ostatnie wysilenie, wziął ją na ręce i zataczając się jak pijany, przeniósł ją z kanapy na łóżko; sam upadł przy nogach, powstał i czepiając się, położył się nareszcie obok niej.
Karmelita przez ten czas dobywając ostatnich sił, opuściła suknię, która zadarłszy się nieco, odkrywała jej nogi.
Gdy skończyła, uczuła rękę Kolombana, przyciągającą ją do siebie.
— Dobrze, małżonku mój, szepnęła ostatkiem sił, jestem, jestem przy tobie!
I kochankowie po raz pierwszy znaleźli się w objęciach swoich, usta przy ustach... Wtedy to zamienili pierwszy pocałunek miłości.
Kolomban pierwszy stracił siły, wśród pocałunku; zimny pot przebiegł mu po ciele; próbował uczepić się szyi Karmelity, ale gardło miał ściśnięte jakby ręką żelazną, a język bezwładny zaledwie wymówił:
— Pójdź... pójdź... pójdź...
Głowa jego martwa opadła na piersi dziewicy, która mimo szumu w skroniach, dzwonienia w uszach, usłyszała ostatnie wezwanie kochanka, a czując tę ukochaną głowę opadającą na piersi, zadrżała i wydała lekki okrzyk.
Jestto fakt powszechnie przez medycynę uznany i który sprawdzają wszystkie statystyki, chociaż nauka nie wyjaśnia przyczyny, że w samobójstwie mężczyzny i kobiety, mężczyzna zazwyczaj ginie pierwszy. Zeznajemy i my ten fakt przed czytelnikiem, niech go rozwiązuje kto chce.
Kolomban zmartwiał pierwszy.
Karmelita sądząc, że jej ukochany wydał ostatnie tchnienie, otworzyła raz jeszcze oczy, zdawała się na chwilę odzyskiwać siły i znalazła jeszcze tyle głosu, by zawołać: