Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1973

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ksiądz osądził, iż najlepiej zrobi, gdy będzie milczał; ona też pierwsza zaczęła:
— Mości księże, powiedziała, jeżeli nie uczynię wyznania, którego odemnie żądasz, co z tego może wyniknąć?
— Kara wiekuista dla ciebie na drugim świecie.
— A bezwarunkowy spokój dla pana marszałka na tym?
— Zapewne, moja siostro, ale...
— Ale, mości księże, czy nie sądzisz, iż większem będzie zadość uczynienie, jeżeli ja kosztem kary wiekuistej okupię spokój mego męża?
— Nie, wyrzekł ksiądz, którego kwestja ta dziwnie kłopotała, nie, powtórzył, jakby dla nadania przez powtórzenie słowa, w braku możności przekonania, więcej siły swej odpowiedzi.
— Racz mi powiedzieć dlaczego, mości księże? nalegała marszałkowa.
— Nie można frymarczyć zbawieniem, moja siostro, odparł twardo ksiądz, próbując przestraszyć biedną kobietę, nie można go kupić za żadną cenę, można nań tylko zasłużyć.
— Czyż nie zarabia się na zbawienie, zapewniając zbawienie osoby drugiej?
— Nie, moja siostro, gdybyś mogła pożyć jeszcze z kilka lat, zostawiłbym Opatrzności oświecenie twojego sumienia, lecz ponieważ jesteś tak bliską oddania duszy Bogu, nie możesz się wahać, żeby ją oddać czystą i wolną od wszelkiej zmazy. Przyznaję, iż środek zmazania grzechów twoich jest straszny, ale nie masz pani wyboru i powinnaś przyjąć ten, który ci się przedstawia jako łaska Boska.
— Tak więc! szepnęła biedna księżna, życie zacnego człowieka splamionego mojemi błędami ma być złamane odrazu i to wykonawca zasad Chrystusowych tak mi radzi! O mój Boże, oświeć Ty mnie sam, spuść promień światła na to serce ciemne jak loch więzienny.
— Co niech się stanie! wyjąkał ksiądz.
— Księże, odezwała się stanowczo marszałkowa, przysięgnij mi przed Bogiem, że to zadosyć uczynienie jest potrzebnem.
— Każda przysięga jest bezbożną, moja siostro, wyrzekł surowo ksiądz.
— Kiedy tak, mości księże, to powiedz mi przyczyny po-