Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1777

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jeden z najgodniejszych zalecenia w chrześciańskiej Francji, człowiek miłosierdzia nigdy niekłamanego, nabożny; imię tej świętobliwej osoby zapewne doszło i do pana.
— Jak go pan nazywasz? zapytał hrabia, napróżno szukając w myśli dokąd proboszcz zmierza i jaki nowy podatek myśli nałożyć na niego.
— Nazywał się Gourdon de Saint Heren, dzierżawca dóbr biskupstwa.
— O! tak, Sulpicjuszu! masz słuszność, przerwał Ksawery. Tak, ten człowiek był prawdziwym chrześcianinem!
— Byłbym niegodnym żyć, wyrzekł pan Rappt, gdybym nie znał nazwiska tego pobożnego człowieka!
— Otóż, mówił proboszcz, biedny człowiek zmarł, wydziedziczając niegodną rodzinę i przekazując Kościołowi cały swój majątek.
— A! pocóż wznawiać te bolesne wspomnienia? wyrzekł Ksawery Bouquemont, przytykając chustkę do oczu.
— Dlatego, że Kościół nie jest spadkobiercą niewdzięcznym, mój bracie. Następnie, zwracając się do pana Rappta, po daniu małej nauczki o wdzięczności Ksaweremu: Zostawił on, panie hrabio, sześć tomów listów religijnych niewydanych, prawdziwe to przepisy postępowania dla chrześcianina, druga edycja „Naśladowania Jezusa Chrystusa?“ Przystępujemy właśnie do wypuszczenia w świat tych sześciu tomów, obaczysz pan z tego mały urywek w przyszłym numerze przeglądu. Sądziłem, drogi nasz bracie w Chrystusie, żem uprzedził twoje życzenia, zaciągając pana w stowarzyszenie tego dzieła i wpisałem cię do listy prenumeratorów na czterdzieści egzemplarzy.
— Dobrześ pan zrobił, mości księże, wyrzekł przyszły deputowany, zagryzając z wściekłością wargi do krwi, lecz uśmiechając się wciąż.
— Byłem tego pewny! powiedział Sulpicjusz, postępując parę kroków ku drzwiom.
Ale Ksawery stał jak przykuty na tem samem miejscu.
— Co ty robisz? spytał go Sulpicjusz.
— Ja to raczej, wyrzekł Ksawery, powinienem się zapytać, co ty tu robisz?
— Ależ ja odchodzę; oswobadzam pana hrabiego, zdaje mi się, że już dość długo zajmujemy go...
— Odchodzisz, zapominając właśnie o rzeczy, dla której tu przyszliśmy, która głównie nas zajmowała.