Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1776

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozwiązuje i nie obawiam się już zostać natrętnym; bo to przecie nie dla siebie proszę, tylko dla mojego brata.
— Ksawery, mój przyjacielu! wymówił starszy brat obłudnie.
— O! tem gorzej, powiedziałem co miałem powiedzieć. Już teraz wiesz, panie hrabio, co ci wypada czynić. Ja panu nic nie dyktuję, o nic nie nalegam; wszystko zostawiam szlachetnemu pańskiemu sercu. My nie jesteśmy z tych ludzi, co to przychodzą aby powiedzieć kandydatowi: „Jesteśmy właścicielami i redaktorami jakiegoś dziennika, pan potrzebujesz pomocy szpalt naszych, zapłać za to. Ułóżmy się naprzód o cenę za przysługę“. Nie panie hrabio, nie, dzięki Bogu, my wcale nie jesteśmy ludźmi tego rodzaju.
— Czyż tacy ludzie mogą istnieć, mój bracie? zapytał ksiądz.
— Niestety! tak, księże proboszczu, istnieją, wyrzekł hrabia Rappt. Ale, jak utrzymuje pański brat, nie jesteście panowie ludźmi tego rodzaju. Zajmę się panem, mości proboszczu. Zobaczę się z ministrem wyznań i postaram się, żeby conajmniej podwoić pańskie dochody.
— E! mój Boże, wiesz dobrze, panie hrabio, wyrzekł ksiądz, że kiedy się o co prosi, to już o rzecz taką, która się opłaci. Minister, który nic panu odmówić nie może, ponieważ, jako deputowany, masz go w ręku, z równą łatwością zgodzi się na nadanie probostwa z dochodem sześciu tysięcy franków, jak z dochodem trzech. Toć nie dla mnie, mój Boże! przecie żyję chlebem tylko i wodą, ale moi ubodzy, albo raczej ubodzy Pana Boga! dodał proboszcz, wznosząc oczy w górę, ubodzy będą cię błogosławić, hrabio, a skoro dowiedzą się zkąd spadło na nich to dobrodziejstwo, będą się modlić za pana.
— Polecam się ich modłom i pańskim, powiedział hrabia Rappt, podnosząc się po raz drugi. Uważaj pan, jakbyś już miał to probostwo.
Dwaj bracia powtórzyli znów ten sam manewr. Zbliżali się już do drzwi wraz z kandydatem, kiedy proboszcz zatrzymując się:
— Ale, ale, wyrzekł, panie hrabio, zapomniałem...
— Co takiego, mości księże?
— Umarł ostatniemi czasy w mojem probostwie Saint-Mande, mówił ksiądz głosem pełnym przejęcia, człowiek,