Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1454

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I oboje lekko i milcząco, jak sylfy przebiegli część ogrodu i stanęli w altanie. Przybywszy tam, Petrus otwierał usta, aby wypowiedzieć Reginie swe postanowienie, ale zdawało mu się, że inne pilniejsze słowa, niż te poniżające wyznania pierwej wypowie.
— Później, później, rzekł zcicha.
I gdy Regina usiadła na ławce darniowej, on położył się u jej nóg, całując ręce i szukając między okrywającemi je klejnotami miejsca, gdzieby przycisnąć usta.
Regina spostrzegła, że bransoletki przeszkadzają Petrusowi.
— Przepraszam cię, przyjacielu, rzekła, przyszłam tu jak byłam ubrana. U nas był dzisiaj wieczór; obawiałam się abyś na mnie nie czekał, a przytem pilno mi było cię zobaczyć. Nie miałam czasu pozdejmować tego wszystkiego, dopomóż mi.
Wtedy zaczęła jedne po drugich naciskać sprężyny bransoletek i rzucać około siebie, niby iskrzący deszcz, rubiny, szmaragdy, w złoto oprawne szafiry.
Petrus chciał je pozbierać.
— O! daj pokój, odezwała się z tem arystokratycznem lekceważeniem, właściwem ludziom bogatym, to rzecz Nany. Oto masz, mój ukochany Petrusie, moje ręce. Teraz one już twoje: nie ma na nich łańcuchów, ani złota, żadnych przeszkód, nawet djamentów.
Cóż na to powiedzieć’? Klęknąć i wielbić.
Petrus oddał się, jak Indjanin, rozkosznemu marzeniu, niemniej kontemplacji piękności, upojeniu duszy. Po chwili milczenia, podczas którego wzrok jego zdawał się wyczerpywać we wzroku Reginy:
— A! moja ukochana! zawołał w namiętnym wybuchu. Bóg teraz może mnie do siebie powołać, bom już ręką i ustami dotknął tego nieznanego kwiatu, który zwie się szczęśliwością ludzką. Nigdy, nawet w marzeniu, moje najsłodsze nadzieje nie dały mi ani cząstki radości, jaką ty rozlewasz na mnie, niby bóstwo dobroczynne. Kocham cię, Regino, ponad wszelki wyraz, ponad czas, ponad życie; wieczność zda mi się zaledwie wystarczającą na powtarzanie ci: Kocham cię, Regino, kocham!
Młoda kobieta sam a opuściła mu rękę na usta.
Regina, jak mówiliśmy, siedziała a Petrus klęczał u jej nóg; ale całując rękę, uniósł się do połowy i powstał