Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1448

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ludowik uczynił głową poruszenie znaczące: Ach, wiem o tem dobrze.
— Muszę ci powiedzieć, mówiła dalej Róża, że czytałam właśnie książkę, którą mi dałeś, „Paweł i Wirginia!u O! jakie to piękne! tak piękne 1 tak piękne, że nie mogłam się oderwać.
— Kochana Różyczko!
— A wiedziałam jednak, że masz przyjść, i nie szłam na górę... Ale o czem-że to ja mówiłam?
— Mówiłaś, drogie dziecię, że ci coś Brocanta nagadała.
— A! tak, ale teraz, kiedy ty jesteś przy mnie, niczego się nie boję.
— Mówiłaś też, iż tak cię zajął „Paweł i W irginia“, że nie poszłaś na górę.
— Nie, wyobraź sobie, zdawało mi się, że to sen i że ten sen odbywa się w epoce mojego życia, której zapomniałam. Powiedz mi, Ludowiku, ty, który wiesz tyle rzeczy, czy człowiek żyje wprzód nim przyjdzie na świat?
— O! biedne dziecię, dotykasz tej wielkiej tajemnicy, nad którą ludzie łamią głowy od sześciu tysięcy lat.
— Więc ty nie wiesz o tem? odrzekła Róża z minką smutną.
— Niestety! ale dlaczego pytasz mnie o to, Różyczko?
— Zaczekaj, zaraz ci powiem: oto, czytając opis kraju, w którym mieszkali Paweł i Wirginia, tych wielkich lasów, świeżych kaskad, wód przeźroczystych, nieba lazurowego, zdawało mi się, że w mojem pierwszem życiu, które przypomniałam sobie dopiero czytając „Pawła i Wirginię“, mieszkałam w okolicy podobnej, gdzie były drzewa o szerokich liściach, owoce duże jak moja głowa, lasy niezmierne, słońce złociste, morze barwy niebieskiej. I tak naprzykład, ja morza nie widziałam nigdy, a jednak kiedy zamknę oczy, zdaje mi się, żem zawieszona w hamaku, jak Paweł, i że kobieta, czarna jak Domingo, kołysze mnie i śpiewa piosenkę... O! mój Boże, tak mi się zdaje, że niewiele brak, ażebym sobie przypomniała słowa tej piosenki. Zaczekaj! Zaczekaj!
I Róża zamknęła oczy, szukając w najgłębszych zakątkach pamięci. Ale Ludowik uścisnął jej rękę uśmiechając się:
— Nie trudź się, siostrzyczko, rzekł, byłoby to daremne,