Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1002

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nem, duszą skołataną. Nieustanny, a żrący niepokój długo odpędzał sen z jego powiek, aż zmordowany podróżą i wrażeniami dnia, położył się około północy. Lecz zaledwie usnął, napastować go zaczęły marzenia złowrogie, sen, zamiast pokrzepiać, cierpień mu tylko przymnażał. Wstał i usiłował na jawie odnaleźć wrażenia snu; zdawało mu się, że wśród tego burzliwego chaosu przeszedł anioł czysty i świetlany. Oto zbliżył się do niego młodzian o łagodnej i uczciwej twarzy, podał mu rękę i językiem nieznanym, chociaż zrozumiałym, rzekł:
— Oprzyj się na mnie, ja cię podtrzymywać będę.
Znał tę twarz, ale gdzie i kiedy ją widział? Byłaż to nawet istota rzeczywista, czy tylko jedno ze wspomnień życia poprzedniego, które wg snach nawiedzają? Czy ten sen na jawie nie był wcieleniem nadziei?
Dominik chcąc jaśniej rozpatrzeć się w ciemnościach swego mózgu, usiadł zamyślony przy oknie na tem samem krześle, gdzie siedział wczoraj wpatrując się w obraz świętego Jacka. Wtedy przyszli mu na myśl Kolomban i Karmelita, a myśląc o nich, przypomniał także Salvatora.
Salvator to był tym pięknym młodzieńcem o twarzy łagodnej i uczciwej, który stojąc przy łożu podczas snu, oddalił odeń widmo rozpaczy.
Wtedy stanęła mu przed oczyma cała ta rozdzierająca scena, pośród której ukazał mu się Salvator. Uprzytomnił sobie pobyt w pawilonie Kolombana, w Bas-Meudon, kiedy cicho odmawiał modlitwy za zmarłych.
Wtem dwaj młodzieńcy weszli do śmiertelnej komnaty: byli to Jan Robert i Salvator.
Salvator spostrzegłszy go, wydał jakiś radosny okrzyk, którego znaczenia nigdyІзу się nie domyślił, gdyby Salvator nie był rzekł głosem wzruszonym:
— Ojcze mój, sam nie wiesz o tem, że ocaliłeś życie człowiekowi, który stoi przed tobą, a człowiek ten, który cię od owego czasu nie widział, nigdy się z tobą nie spotkał, zaprzysiągł ci wdzięczność głęboką... Nie wiem, czy mnie kiedy potrzebować będziesz, ale na ciało tego zacnego młodzieńca, który tylko co Bogu ducha oddał, przysięgam ci, że życie, które ocaliłeś, do ciebie należy.
A Dominik odpowiedział:
— Przyjmuję panie, chociaż nie wiem, kiedy i jak mogłem ci oddać przysługę, ale ludzie są braćmi i stworzeni