Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdzie poczciwa kobieta chowała dowody służbowe swego męża, sierżanta gwardji, który razem z czteremakroć sto tysiącami innych, w tej chwili odbywał odwrót z Rosji; a tysiąc dwieście franków wsunęła w skrytkę, gdzie zwykle chowała swe oszczędności.
O sierżancie Boivin nie było żadnej wiadomości. Czy zginął? czy wzięty do niewoli? Nigdy od tej chwili biedna kobieta żadnej wieści o mężu nie otrzymała.
Przez siedm lat pensja za dziecię dochodziła najregularniej; ale od pół trzecia roku, asygnacje przestały przychodzić w terminie miesięcznym, co bynajmniej dobrej kobiety od opieki nad dziewczynką, którą uważała za swą własną córkę, nie odstraszyło.
Przed tygodniem umarła, zobowiązując proboszcza, ażeby dziewczynkę odesłał do jej brata, stelmacha w Paryżu, którego nie widziała oddawna, ale za którego uczciwość ręczyła.
Ten brat nazywał się Durier, i mieszkał na dole w domu pod Nr. I li, na przedmieściu św. Jakóba.
Oto, co opowiedziała dziewczynka, i o czem dowiedzieli się dwaj przyjaciele, przybywszy do pokoju Justyna.
Skoro Justyn przychodził późno, zastawał zawsze siostrę oczekującą. I teraz, jak zwykle, Celestyna, było to imię dziewicy, czekała na brata. Otworzyła drzwi na odgłos kroków i usłyszała, że brat ją woła. Zeszła natychmiast, a pierwszą rzeczą, którą spostrzegła, była Mina przedstawiona jej przez brata.
Zachwycona pięknością dziewczynki, zaraz ją ucałowała, nie pytając nawet zkąd się wzięła. Potem, wzięła ją na ręce, i biegnąc, zaniosła do pokoju matki.
Matka nie mogła widzieć dziewczynki, ale jak wszyscy ślepi, oczy miała na końcu palców; dotknęła sieroty i przekonała się, że jest piękną.
Opowiedziano matce całe zdarzenie.
Celestyna miała wielką chęć usłyszeć je, ale wskazano jej na dziewczynkę upadającą ze snu; musiała więc jak najprędzej urządzić łóżeczko w swoim pokoju.
Zeszła na dół, wzięła tablicę od arytmetyki, położyła ją na czterech stołkach, zarzuciła siennik, a pani Corby ująwszy czoło dziewczynki, rozciągnęła nad niem ręce, jako potrójne błogosławieństwo: matki, ślepej i gospodyni do-