Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stron na dwóch niewolnikach, bardziéj pijanych i chwiejących się od niego, którzy, nietylko że mu nie dopomagali, ale nadto zmuszali go w chodzie ukośnym do dziwnych podskoków, w których Syleti kreślił zygzaki nadzwyczaj dziwaczne i ucieszne. Na ostatnich krańcach widokręgu miga się okręt niewiernego z żaglem rozwiniętym, i gdzieś tam daleko, jaśnieje blaskiem czystym nowa konstellacja Arjany.
Do drugiego obrazu wchodzi także znaczna liczba sługusów bachusowych; jedni leżą, drudzy siedzą nad brzegami strumyka winnego, najpiękniejszéj czerwoności; strumyk ten bierze początek na łonie pagórka, na wierzchołku którego wesoły satyr wyciska winne jagody i syci ten potok spływającym sokiem rubinowym. Nic nie wyrówna wdziękowi, powabowi, czystości tych młodych podczaszych, którzy w puharach opalowych podają nektar winny swoim świeżym towarzyszkom; nic bardziej nie uderza prawdziwością i mocą, jak ci opoje zawsze spragnieni, nurzający się w potokach wina falerneńskiego; nic bardziéj pożądliwego, jak te niewiasty z włosem rozczochranym, porwane wichrem tańców