Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zem Sądu, spadł z rusztowania i ciężko zranił sobie nogę. Jątrzony bólem i dotknięty napadem mizantropii, malarz zamknął się i nie chciał widzieć nikogo.
Zapomniał liczyć cóś na swoim lekarzu, a lekarz był nie mniéj od niego uparty.
Wyśmienity ten kapłan Eskulapa nazywał się Baccio Rontini. Dowiedziawszy się przypadkiem o przygodzie wielkiego artysty, przychodzi do niego i napróżno kołacze do drzwi.
Nikt nie odpowiada.
Krzyczy, unosi się, zwołuje na głos sąsiadów, czeladź.
Zupełne milczenie.
Idzie po drabinę, przystawia ją do fasady domu i chce wejść przez okno. Okna zamknięte są hermetycznie i okienice mocne.
Co począć? każdy inny na miejscu lekarza, wyrzekłby się swoich zamiarów; lecz Rontini nie należał do tych, którzy się lada czem zniechęcają. Z wielką trudnością schodzi do piwnicy, wstępuje z niemniejszą pracą do pokoju Buo-