Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szyć się tem sam na sam z całą słodyczą, jaką wkoło siebie rozlewa przyroda w pierwszych dniach wiosny. Nie zazdrość więc była powodem tego złego humoru.
Nie było to także niedowierzanie temu, co miało miejsce w Auteuil, dokąd towarzyszył Genowefie i gdzie bawiła całą godzinę. Nie dręczyła go nieustannie myśl, że Morand kocha Genowefę, jak niemniej szczególnie urojenia, szczególna kombinacja kaprysu, dlaczego wspólnik Dixmera ani gestem, ani spojrzeniem, ani słowem nie nadał nawet pozoru rzeczywistości takiemu przypuszczeniu!
Głos służącego wyrwał go z zadumy.
— Obywatelu, rzekł tenże, pokazując Maurycemu listy, leżące na stole; czy do schowania, czy do spełnienia przeznaczone.
Maurycy wziął podaną sobie paczkę, uczuł lak pod palcami i wydało mu się, że go jakaś woń przyjazna owionęła.
Wpośród listów znalazł jeden z pieczątką i nadpisem, na widok których zadrżał.
Mężczyzna, tyle silny wobec wszelkiego niebezpieczeństwa, zbladł, poczuwszy zapach papieru.
Służący, widząc tę nagłą zmianę, zbliżył się i zapytał: Co ci jest obywatelu?... Ale Maurycy zamiast odpowiedzieć, drzwi mu pokazał.
Potem, obracając ów list na wszystkie strony, bo przeczuwał, że mu nieszczęście zwiastuje, zadrżał znowu, jakby na widok nieznajomej osoby.
Uzbroił się jednak w całą swoją odwagę, i przeczytał co następuje:

„Obywatelu Maurycy!...

„Musimy zerwać węzły nasze, bo one ze strony twojej, zagrażają przekroczeniem granic przyjaźni. Jesteś, obywatelu, człowiekiem honoru, kiedy więc noc cała przedzieliła zaszłe między nami wczoraj wypadki, sądzę, że pojmujesz, iż odtąd bytność twoja w domu naszym — stała się niepodobieństwem. Liczę na ciebie, że znajdziesz jakikolwiek sposób usprawiedliwienia się z tego przed mężem moim. List do pana Dixmer, który zapewne dziś jeszcze przysłać zechcesz, przekona mnie, że winnam żałować zbłąkanego przyjaciela, że jednak dla przyzwo-