Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Miłość, obywatelko... — odrzekł Maurycy — miłość.
— Miłość?... — powtórzyła Genowefa.
— Alboż nie wiesz, obywatelko, że kawaler de Maison-Rouge kocha się w Antoninie?
Na ten raz wybuchły dwa, czy trzy śmiechy pełne bojaźliwego i przymuszonego niedowierzania. Dixmer spojrzał na Maurycego wzrokiem, który chciał wyczytać w głębi jego duszy. Genowefa poczuła łzy woczach i po całem jej ciele, przebiegł dreszcz, który nawet dostrzegł Maurycy. Obywatel Morand rozlał wino ze swej szklanki, którą niósł właśnie do ust — i Maurycy byłby dostrzegł jego bladość, gdyby całej swej uwagi nie miał zwróconej na Genowefę.
— Wzruszona jesteś, obywatelko?... — szepnął Maurycy.
— Czyliżeś pan nie powiedział, iż cię zrozumiem jako kobieta? W istocie, każde poświęcenie, choćby nawet najprzeciwniejsze zasadom naszym, zawsze wzrusza serce kobiety.
— Poświęcenie kawalera de Maison-Rouge jest tem większe... — dodał Maurycy, — że jak zapewniają, nigdy nawet nie mówił z królową.
— Pozwól obywatelu Lindey... — rzekł zwolennik środków ostatecznych, — przebacz, ale uważam, — że zbyt jesteś pobłażliwym dla kawalera...
— Panie!... — odparł Maurycy umyślnie może używając wyrażenia, którego już oddawna zaniechał — cenię zawsze dzielność i odwagę, co mi jednak nie przeszkadza występować przeciwko nim, skoro je spostrzegam w szeregach moich nieprzyjaciół. Mam też nadzieję, że kiedyś spotkam się z kawalerem de Maison-Rouge...
— A wtedy... — wtrąciła Genowefa.
— Wtedy... walczyć z nim będę!
Wieczerza się skończyła. Genowefa wstała, inni poszli za jej przykładem.
Maurycy pożegnał wszystkich biesiadników, pozdrowił uniżenie Moranda, który mu się bardzo podobał, ścisnął dłoń Dixmera i wyszedł roztargniony, zadowolony raczej, niż smutny, z powodu tak rozmaitych tego wieczora wypadków.
— O! złe, złe spotkanie! — rzekła, po odejściu Mau-