Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przyznaję... — odpowiedział Maurycy, — że byłbym wolał się omylić, niż wypuścić z rąk równie niebezpiecznego, jak kawaler de Maison-Rouge człowieka.
— I cóż byłbyś pan uczynił?... — zapytała Genowefa.
— Krótkobym całą rzecz skończył, obywatelko — odrzekł Maurycy — kazałbym pozamykać wszystkie drzwi w Temple; przystąpiłbym do patrolu i chwytając kawalera za kołnierz, powiedziałbym: „Kawalerze de Maison-Rouge, aresztuję cię, jako zdrajcę narodu“, skorobym go zaś schwytał, ręczę, żebym nie puścił.
— I cóżby wówczas nastąpiło?... — spytała Genowefa.
— Wytoczonoby proces jemu i jego spólnikom i zostałby gilotynowany.
Obywatel Morand nie zdawał się zważać wcale na to i powoli wypróżniając szklankę, rzekł:
— Obywatel Lindey ma słuszność; to tylko pozostawało do czynienia; nieszczęście jednak chciało inaczej...
— A niewiadomo, co się stało z kawalerem de Maison-Rouge?... — spytała Genowefa.
— Ba!... — zawołał Dixmer — wcale nie czekał zapewne, zobaczywszy, że zamach się nie udał, umknął z Paryża.
— A może nawet i z Francji... — dodał Morand.
— Mylicie się... — odpowiedział Maurycy.
— Jakto! czyżby był tyle nierozsądny, żeby pozostał w Paryżu?... — zawołała Genowefa.
— Ani się z niego ruszył.
Zdanie to z taką pewnością wygłoszone, przyjęto powszechnem zdziwieniem.
— To tylko własny twój domysł, obywatelu, prosty domysł i nic więcej.
— Nie, to fakt, obywatele.
— Co do mnie... — odezwała się Genowefa — przyznam się, że w to nie wierzę; byłaby to nieostrożność, dzieciństwo.
— Jako kobieta, zrozumiesz obywatelko, że w człowieku z charakterem kawalera de Maison-Rouge, mogła jedna pewna okoliczność przeważyć wszelkie względy osobistego bezpieczeństwa.
— Cóż to za okoliczność, silniejsza nad obawę postradania życia w sposób najokropniejszy?