Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nią... bo nieprawdaż, pani ani na chwilę nie przypuszczałaś, żem szukał kogo innego, nie ciebie?...
— Pójdź pan za mną, — przerwała Genowefa — dam panu świeżą bieliznę... Nie trzeba, aby nasi współbiesiadnicy widzieli pana w takim stanie: okrutnym byłoby to dla nich wyrzutem.
— Ileż ja pani sprawiam przykrości... — odpowiedział Maurycy z westchnieniem.
— Spełniam tylko obowiązek, a spełniam go z największą przyjemnością.
Genowefa zaprowadziła Maurycego do wielkiego gabinetu, który swą wytwornością i smakiem zdawał się wcale nie być odpowiednim w domu garbarza. — Prawda, że garbarz wyglądał na miljonera.
Potem otworzyła mu wszystkie szafy.
— Bierz pan... — rzekła — jesteś jak u siebie.
Za powrotem Maurycy zastał już Dixmera w pokoju.
— Chodźmy... — rzekł — chodźmy do stołu, już tylko na pana czekają.