sza, żeśmy oboje żywi. Jakże się ma kochany Maurycy? Wierz mi, że czuję, ile cierpieć musiałaś, ty, tak dobra rojalistka, że ci wypadło żyć pod jednym dachem z tak zajadłym republikaninem.
— O Boże! Boże! ulituj się nademną!... — pomruknęła Genowefa.
— Ale koniec końcem... — mówił znowu Dixmer wkoło się oglądając, — pociesza mnie to, żeś tu bardzo dobre miała mieszkanie i jak się zdaje, wypadki niewielkie na tobie sprawiły wrażenie. Ja, od chwili jak zgorzał mój dom, jak nikł nasz majątek, błąkałem się na los szczęścia, mieszkałem w głębi piwnic, na dnie rybackich łodzi, a nieraz nawet w otworach kanałów, wpadających do Sekwany.
— Boże!... — jęknęła Genowefa.
— Ty masz piękne owoce; ja nieraz musiałem się obejść bez deseru, a nawet i bez obiadu.
Genowefa łkając, ukryła w dłoniach głowę.
— Nie dlatego, abym nie miał pieniędzy, bo dzięki Bogu, zabrałem ze sobą około trzydziestu tysięcy franków w zlocie, co dziś starczy za pięćkroć sto tysięcy, ale jakimże sposobem węglarz, rybak lub gałganiarz złotem płacić może za ser lub kiełbaskę? Tak, moja pani, Bóg świadkiem, żem kolejno takiego używał przebrania! — Dziś, aby mnie poznano, wyglądam jak patrjota zagorzały, jak Marsylczyk. Szeplenię i klnę. Do licha! będąc wyjęty z pod prawa, nie tak łatwo przechadzać się mogę po ulicach Paryża, jak młoda i piękna kobieta, a los nie pozwolił mi poznać żadnej gorliwej republikanki, któraby mię mogła ukryć przed wzrokiem ogółu.
— Panie, panie!... — zawołała Genowefa, — miejże litość nademną! widzisz przecie, że umieram.
— Z niespokojności!... rozumiem, bardzoś była o mnie niespokojna; ale pociesz się, ja jestem: wracam i już cię nie opuszczę, moja pani.
— O! ty mnie zabijesz!... — zawołała Genowefa.
Dixmer z przerażającym uśmiechem spojrzał na nią.
— Miałbym zabić niewinną kobietę?... o! co też pani mówisz? Chyba ze smutku i żalu za mną straciłaś rozum.
— Panie!... — zawołała Genowefa, panie, z załamane — mi rękami błagam cię, zabij mię raczej, a nie dręcz tak
Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/257
Ta strona została przepisana.