Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXIII.
ZNOWU BOGINI ROZUMU

Cały dzień na dziedzińcu, w ogrodzie i w okolicy szukano karteczki, która tak wielki ruch wywołała i niewątpliwie spisek w sobie mieściła.
Badano królowę, oddaliwszy od niej siostrę i córkę, królowa wyznała to jedynie, że na schodach spotkała młodą kobietę, trzymającą bukiet w ręku, że ta kobieta ofiarowała jej bukiet, lecz, że poprzestała jedynie na wzięciu jednego kwiatka; a nadewszystko, że uczyniła to za pozwoleniem urzędnika Maurycego.
Była to istotna prawda w całej swej prostocie i sile.
Wszystko to oświadczono Maurycemu, gdy przyszła kolej na niego, potwierdził on zeznanie królowej, jako szczere i prawdziwe.
— Kiedy tak... — powiedział prezes, to spisek miał miejsce w istocie?...
— To być nie może... — odparł Maurycy, — ja sam, obiadując u pani Dixmer, zaproponowałem jej, aby przyszła obaczyć królowę, której nigdy nie widziała. Dnia jednak, ani sposobu w jakim to nastąpi, nie oznaczyliśmy stale.
— Ale zaopatrzono się w kwiaty... — rzekł prezes, — bukiet dawno już musiał być zrobiony.
— Bynajmniej, ja sam kupiłem te kwiaty u dziewczyny, która nam zastąpiła drogę na rogu ulicy des Vieille’s Haudriettes.
— Kwiaciarka musiała sama ci wybrać ten bukiet?...
— Nie, obywatelu, sam go wybrałem z pomiędzy wielu innych, prawda, jednak, żem wybrał najpiękniejszy.
— Ale przez drogę można była włożyć weń kartkę?...