Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bóg sprawiedliwy w wojnie tej pomagać nam będzie.
— Lecz. jeśli książę nas opuści i przejdzie na stronę Anglików?
— Porozumiem się z nim — odpowiedział Delfin.
— Wszakże on już nieraz chciał widzieć się z tobą, a tyś zawsze odmawiał.
— Teraz ja sam postaram się o to.
— A cóż powie na to Tanneguy?
— Zgodzi się również, mój ojcze, więcej nawet, bo sam będzie oddawcą mego listu i poprze żądanie moje, a wtedy książę i ja zwrócimy się przeciw tym przeklętym Anglikom i wypędzimy ich aż na ich okręty. Ach! nie brak nam dzielnych rycerzy, mężną armię też mamy, a przytem słusznej bronimy sprawy; jest to więcej, niż potrzeba, drogi mój ojcze i panie; aby tylko promyk łaski Bożej, a ocaleni będziemy!
— Oby cię Bóg wysłuchał, mój synu!
Król wziął do ręki rozdarty pergamin.
— W każdym razie, oto jest moja odpowiedź królowi angielskiemu.
— Panie de Giac! — zawołał Delfin, podnosząc głos.
Pan de Giac wszedł, uchylając zasłonę u drzwi zawieszoną.
— Oto jest — rzekł Delfin, odpowiedź na propozycye króla Henryka. Wręczysz ją pan jutro księciu Burgundyi, a dodasz do tego i to pismo: mieści się w niem żądanie osobistego porozumienia się i załatwienia zgodnie i uczciwie spraw tego biednego królestwa.
— A teraz, mój ojcze — rzekł królewicz, zbliżając się do starca — teraz któż ci przeszkadza wydobyć się z rąk królowej i księcia? któż ci zabroni jechać z nami? Wszędzie, gdzie ty będziesz — będzie Francya. Idź z na-