Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to zbliżenie tworzące sklepienie. Pobrzeże morza błyszczało białym piaskiem, podobnym do proszka srebrnego. — Przy warowni Wiliamsa dopiero ukazało się nieco zieloności. Z lewej strony, góry skaliste od spodu, lecz zieleniejące w trzeciej części swej wysokości. Na tych górach pasły się trzody wołów i krów.
Zresztą nie zwracaliśmy uwagi na tę lewą stronę, w której jest tylko mała zatoka Sauroleta, lecz cała nasza baczność skierowała się na prawą stronę. Zbliżaliśmy się do warowni Williams. Minąwszy tę warownię, widać duże wyspy Angelę i Jelenią. Z prawej strony spostrzegać się daje kilka osad, składających folwark pośród zieloności, lecz bez drzew. Jest to Presidio. Około tej wioski spostrzegliśmy po raz pierwszy konie i muły. Na najwyższej górze wznosi się telegraf z dłngiemi ramionami czarnemi i białemi, w ciągłym ruchu będący, oznajmujący przybycie okrętów. Poniżej telegrafu jest kilka domów drewnianych i z 50 namiotów. Wprost telegrafu pierwsza przystań. Jest to lazaret na pełnem powietrzu, w którym odbywają kwarantanę.
Ponieważ nie przystawaliśmy do żadnego podejrzanego lądu, po rozpoznaniu przeto przez władzę lekarską, otrzymaliśmy pozwolenie wylądowania.
Z tego też względu wielu zestowarzyszonych wysiadło na ląd, w zamiarze wyszukania miejsca dla rozbicia namiotów. Te namioty mieliśmy robić z prześcieradeł naszych łóżek. Co się tycze domów nam obiecywanych, potrzeba było o nich zapomnieć; były bowiem zastawione i zapewne pozostały w zastawie, gdyż nie słyszeliśmy o nich więcej.