Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ah! odpowiedziała mi, to nic nie znaczy; co panu zabraknie, to dostaniesz u pana Leduc.
— Oświata gościnności! to, co stanowi twoją wielkość, okazałość, co cię czyni podobną bogini, nie jest to, ażebyś była ofiarowaną bezpłatnie, lecz żebyś była ofiarowaną przyjaznym głosem i z obliczem uśmiechającem.
O święta gościnności! Zaiste siedzibą twoją jest Montmorency. A Rousseau który niezawsze był tak rozstropnym, wiedział dobrze co czyni, żądając jej w Cheorrette. Nie wiem jak ciebie przyjęła chuda margrabina d’Epinay, o znamienity autorze Emila; lecz bez wątpienia nie przyjęła ciebie lepiej, znając ciebie, jak mnie przyjęła nie znając panna Małgorzata. Za Małgorzatą zeszedł pan Leduc który mnie poznał.
Ztąd gościnność przybrała olbrzymią postać. Dano mi najpiękniejszy pokój hotelu, pokój panny Rachel. Leduc chciał mi służyć do stołu, a Małgorzata wygrzać łóżko.
Co do mnie, mam zwyczaj w podobnych okolicznościach stosować się do życzeń drugich.
Pojmujesz mój drogi, że musiałem opowiedzieć moją historyę. Jak się to stać mogło, ażebym o kwadrans na drugą mógł stukać zmoczony do nitki, z zawiniątkiem pod pachą, do drzwi hotelu pod białym koniem?
Czy wybuchła rewolucya, powstanie 31 maja przeciw autorom, i czyli przychodziłem żądać schronienia jak Barbaroux lub Louyet?
Szczęściem nie tak się rzeczy miały. Zaspokoiłem pana Leduc.
Przybyłem po prostu na pare dni do Enghien, a wydaliłem się z niego, nie mogąc znaleźć wieczerzy, pokoju, łóżka.