Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z tej drugiej strony, kolei żelaznej wszystko pozostało w tym samym stanie w jakim się dawniej przedstawiało. Była to ta sama droga klasyczna, po której chodziłem przed 25 laty, ciągnąca się wzdłuż muru, przez pola, rozszerzająca się pod cieniem leszczyny, a nakoniec okrążająca miasto.
Rozpoznałem stromą spadzistość, samotny rynek, poznałem oberżę pod białym koniem.
W kwadrans potem wybiła 1-sza po północy. Mniejsza z tem, odważyłem się zapukać.
Co mi tam odpowiedzą, mnie, którego przed dwoma godzinami uważano za włóczęgę w hotelu Talmy?
Usłyszałem szelest, dostrzegłem światło: ktoś schodził ze schodów.
Tym razem nie pytano mnie, czego żądam? otworzono mi drzwi.
Była to służąca w lekkiem odzieniu, wesoła, powabna, uśmiechająca się, lubo ockniona z pierwszego snu.
Nazywała się Małgorzatą. Są imiona, które pozostają wyryte w sercu.
— Wybornie! pięknie pan wyglądasz. Wejdź pan, osuszysz się i zmienisz odzież.
— Bardzo chętnie przyjmuję wejście i mogę się wysuszyć. Lecz chcąc zmienić odzież....
I pokazałem jej zawiniątko, które trzymałem pod pachą od chwili zejścia z wagonu; była w niem koszula, dwie pary skarpetek, podręcznik chronologiczny i tom jeden Rewolucyi Micheleta.