Strona:PL Dumas - Kalifornia.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Również była niezbędną łódka do tych łowów, dla przewożenia nas dwa razy w tydzień z San-Francisco do Sonomy i na powrót. Poszedłem do portu w tym celu, i wybrałem statek rybacki z żaglem. Zapłaciłem za niego trzysta piastrów, co było za bezcen. Następnie kupiliśmy zapasy żywności, poczem przenieśliśmy je wraz z prochem i kulami na nasz statek. Rzecz dziwna, proch był tam, kosztował bowiem tyle co i we Francyi to jest: 4 franki funt. Co do ołowiu, funt kosztował 2 fr. 50 centymów, a nawet 3 franki.
Aluna miał starego konia jeszcze dość silnego, który mógł nam służyć za wierzchowca i do ciągu, dla tego z wdzięcznością przyjęliśmy jego ofiarę. 26 czerwca 1850 r. puściliśmy się w drogę, pozostawiwszy jak poprzednio nasze rzeczy u Niemca.
Jako żeglarz miałem kierować łodzią, Tillier wsiadł zemną. Aluna zaś ze swym koniem zabrał się na statek płaski, przewożący podróżnych do kopalni i który go miał wysadzić na brzeg, z kąd miał się udać do Sonomy, gdzieśmy sobie naznaczyli schadzkę. Przybyliśmy pierwsi wprawdzie, lecz zaledwie wyciągnęliśmy łódź naszą na piasek, ujrzeliśmy Alunę w wielkim okrągłym kapeluszu, w spodniach rozsochatych, w okrągłej kamizelce i w ponszu zwieszonym na ramieniu, pędzącego ku nam galopem. Stary Gaucho dobrze wyglądał jeszcze w tem przebraniu, pomimo że było przeszarzane. Obawialiśmy się pozostawić łódź naszą na brzegu, lecz on nas upewnił, że nikt nie będzie śmiał jej ruszyć.