Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/943

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a osoby, znajdujące się na niej, spadały budząc w tłumie śmiech homeryczny.
O wpół do dziewiątej oczy wszystkich zwróciły się w jedną stronę, skąd miał się ukazać fajerwerk.
Wtedy to dopiero zaczął się tłok prawdziwy; każdy starał się zdobyć bliższe stanowisko, lud przybywał coraz liczniej i poruszał się jak fala, z której od czasu do czasu wyrywały się krzyki lub jęki.
Ruggieri miał tym razem pokazać zdumionym oczom publiczności niewidziane cuda, chodziło tu bowiem o podtrzymanie jego dawnej sławy i zaćmienie Torriego, który był twórcą ogni sztucznych, zalanych przez deszcz w dniu zaślubin delfina.
Dzień był piękny, noc pogodna obiecywała paryżanom podwójną przyjemność; piękny widok i triumf nad wersalczykami.
Samo drewniane wzniesienie świadczyło o świetnym projekcie Ruggieri’ego; przedstawiało ono świątynię hymenu, opartą na czterech delfinach, których otwarte paszcze wyzionąć miały niebawem strumienie ognia. Naprzeciw delfinów stały majestatycznie wsparte o swoje urny: Loara, Ren, Sekwana i Rodan, czekając tylko rozkazów, by zamiast wody wyrzucać w różnych kolorach ognie bengalskie.
Inne, wyżej ustawione baterje, miały równocześnie wyrzucić w powietrze olbrzymie bukiety różnokolorowych kwiatów. A ponad tem wszyst-