Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/925

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    stwa stryja mego Regenta... ale gdzie tam; cnota, niewinność i nauka, jego zdaniem, powinny były wypełnić mi życie. A jednak ożeniłem się, a małżeństwo w rodzie królewskim musi być traktowane na serjo, panie de la Vauguyon.
    — Zaczynam rozumieć, Najjaśniejszy Panie.
    — Nakoniec!... już czas przecie. Słuchaj więc dalej. Kardynał starał się dowiedzieć, jakie były moje zdolności w tym względzie. Byłem naiwny, jak dziewczynka. Kardynał wezwał do rady Richelieu’go, znanego mistrza w sprawach tego rodzaju. Ten podał projekt genjalny. Jakaś panna Lemour, utalentowana malarka, otrzymała zamówienie na całą serję obrazów przedstawiających... pan mnie rozumie, panie de la Vauguyon?
    — Nie, Najjaśniejszy Panie.
    — To były sceny z życia wiejskiego.
    — W rodzaju tych, które Teniers maluje?
    — Nie, to były rzeczy pierwotne.
    — Pierwotne?
    — Z dziedziny natury... Czy pan mnie rozumie nakoniec?
    Jakto? ośmielono się... pokazać Waszej Królewskiej Mości... — zawołał z oburzeniem de la Vauguyon, rumieniąc się jak panienka.
    — No, pokazano mi obrazki, a ponieważ człowiek z natury skłonny jest do naśladowania.... więc naśladowałem.
    — Zapewne, Najjaśniejszy Panie, to był spo-