Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/868

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gospodynie gdy chcą się przekonać o świeżości dostarczonych jaj.
Balsamo patrzał przez chwilę w milczeniu na starca, nakoniec rzekł:
— Cóż nowego?
— Dobrze, żeś przyszedł, Acharacie. Patrz, słuchaj... jestem szczęśliwy! znalazłem...
— Co znalazłeś, mistrzu? Złoto?...
— A ono mi naco, do czego?
— Brylant?
— Byłoby też z czego się cieszyć, gdybym znalazł złoto, albo brylanty?
— Więc chyba eliksir wynalazłeś?
— Tak jest, przyjacielu, znalazłem eliksir, to znaczy, odkryłem tajemnicę życia. Dzięki mojemu wynalazkowi, żyć będzie można wiecznie.
Balsamo smutnem okiem popatrzał na starca; poszukiwania jego w tym kierunku uważał bowiem za obłęd.
— Więc to jeszcze o te mrzonki chodzi?... rzekł obojętnie.
Althotas nie słyszał słów jego, tak był zajęty przeglądaniem zawartości flakonika.
— Teraz już doszedłem do właściwej kombinacji: 20 gramów eliksiru Arysteusza; balsamu Merkurego gramów 20; wyskoku złota 15 gramów; esencji cedru libańskiego 25 gramów.
— Prócz eliksiru Arysteusza, jest to dawna twoja kombinacja, mistrzu.