Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/770

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Okropna myśl dręczyła mnie podczas mojego snu: nazajutrz miał się odbyć mój pobrzeb i czułam, że będę żywcem pogrzebaną, jeżeli jaki cud mnie nie ocali.
Słyszałam kolejno wszystkie godziny; wybiła dziewiąta, potem dziesiąta, później jedenasta.
Każda godzina odbijała się echem w mojem sercu, bo słyszałam dzwon pogrzebowy na własną śmierć.
Ile wysileń uczyniłam, ażeby przerwać ten sen lodowaty, ażeby potargać te więzy żelazne, krępujące mnie w trumnie, Bóg jeden wie i widział, skoro się zlitował nade mną.
Północ wybiła.
W tej chwili zdawało mi się, że całe moje ciało wstrząsnęło się konwulsyjnym ruchem, podobnym do tego, jakiego zwykle doznawałam za zbliżeniem się Acharata do mnie; potem zabiło mi serce, wreszcie ujrzałam go wchodzącego przez furtkę kaplicy.
— Czy uczułaś wówczas obawę? — zapytał hrabia de Fenix.
— Nie, nie, to było szczęście, radość, to był zachwyt, bo domyślałam się, że przyszedł wyrwać mnie tej strasznej śmierci, której się tak obawiałam. Szedł wolno ku mojej trumnie, popatrzył na mnie przez chwilę ze smutkiem, poczem rzekł:
— Wstań i idź! Więzy, krępujące moje ciało, prysnęły natych-