Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/687

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jakób zaskoczony popatrzył na niego.
— Patrzcie! jesteś nietylko botanikiem i muzykiem, lecz logikiem?
— Niestety, nie jestem żadnym z nich. Umiem odróżnić nuty — to wszystko.
— Czy śpiewasz z nut?
— Nigdy w świecie.
— No mniejsza z tem; jeżeli chcesz, spróbuj kopjować. Tu jest papier linjowany, lecz uważaj, abyś go nie marnował, bo jest drogi. A nawet lepiej będzie, jeżeli weźmiesz papier biały, polinjujesz i na nim będziesz próbował.
— Dobrze, proszę pana, zrobię jak pan każe, lecz pozwolę sobie powiedzieć, że to nie jest dla mnie zajęcie na całe życie. Zamiast pisać nuty, których nie rozumiem, lepiej byłoby zostać skrybą publicznym.
— Młodzieńcze, młodzieńcze, mówisz bez zastanowienia.
— Ja?!
— Tak, ty. Czy skryba publiczny w nocy zarabia swem rzemiosłem na życie?
— No, naturalnie że nie.
— Więc posłuchaj, co ci powiem. Człowiek wprawny może w dwóch lub trzech godzinach nocy skopjować pięć takich kart, a nawet sześć, jeżeli wskutek ćwiczenia wyrobił sobie pociągnięcie szybkie a pewne i czyste, i łatwość czytania, która oszczędza czasu, bo nie potrzeba często spoglądać