Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/431

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oblicze kobiety wyższej, których tak dziś nie wiele u dworu. Czy zechcesz panie Flageot towarzyszyć mi do pana wicekanclerza?
— Pani, odpowiedział adwokat przywołując także na pomoc wszystką swoją godność, pani, przysięgliśmy sobie, my członkowie opozycji w parlamencie paryskim, że poza obrębem audjencji, nie będziemy mieli nic wspólnego z tymi, którzy odstąpili sprawy pana d’Aiguillon. Jedność stanowi siłę; a ponieważ w tej sprawie pan de Maupeau na dwóch ramionach płaszcz nosił, ponieważ mamy mu wiele do zarzucenia, pozostaniemy w naszym obozie, dopóki nie wywiesi białej flagi.
— W złą porę proces mój przychodzi, jak widzę, westchnęła hrabina: adwokaci poróżnieni z sędziami, sędziowie z kljentami... Ale wszystko mi jedno, wytrwam.
— Niech ci Bóg dopomaga, pani hrabino, rzekł adwokat zarzucając połę szlafroka na lewe ramię, jak senator rzymski togę.
— Nie tęgi adwokacina, powiedziała sobie w duchu pani de Béarn. Obawiam się, że z nim mogę mieć mniejsze powodzenie przed parlamentem, niżeli je miałam sama u siebie, przemawiając przed poduszkami.
— Adieu, panie Flageot, rzekła, wystudjuj proszę dobrze moją sprawę, nie wiadomo co się przytrafić może.
— O obronę niech się pani nie kłopocze, hra-