Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/388

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którego lubię? Może dlatego właśnie... Zawiści, nieuzasadnione niesnaski, stronnictwa!
— Czy Wasza Królewska Mość raczy posłuchać dalej? — wtrącił pan de Choiseul.
Ludwik XV zrozumiał, iż chcąc wyjść obronnie z całej sprawy, powinien unieść się gniewem.
— Ja widzę w tem spisek na mój spokój, prześladowanie zorganizowane przeciw rodzinie mojej!
— O! Najjaśniejszy Panie! młodzieniec, broniąc delfinowej, synowej waszej, nie zasłużył na ten zarzut.
Delfin wyprostował się i skrzyżował ręce.
— Ja zaś — powiedział — czuję wdzięczność dla człowieka, który narażał swoje życie, stając w obronie kobiety, która za dwa tygodnie będzie moją żoną.
— Naraził życie, naraził życie! — mruknął król — wartoby poznać co nim powodowało?
— Powód? Powód był taki — podjął pan de Choiseul. — Wicehrabia Jan Dubarry, dla pośpiechu w podróży, zapragnął wziąć dla siebie na przeprzęgu konie, przeznaczone dla Jej Wysokości delfinowej, aby ją wyprzedzić.
Król zagryzł usta i zbladł; stanęło mu w myśli, co już o tem słyszał.
— To niepodobna; znam całe zajście, źle jesteście poinformowani — szepnął Ludwik XV, aby zyskać na czasie.
— Nie, Najjaśniejszy Panie, to co mam za-