Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/387

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzrok z Choiseula pełnego uszanowania, na Ludwika Augusta, zajętego zegarem.
— Co to może delfina obchodzić?
— Obchodzi Jego Wysokość — ciągnął Choiseul, kłaniając się młodemu księciu — bo dotyczy także Jej Wysokości Delfinowej.
— Delfinowej? — zawołał król, zadrżawszy.
— Bezwątpienia; nie wiedzieliście o tem Najjaśniejszy Panie?... W takim razie, Wasza Królewska Mość źle był powiadomiony.
— Jej Książęca Mość Delfinowa i Jan Dubarry? — powiedział król — a!... to będzie ciekawe, Dalej, dalej, panie de Choiseul, wytłumacz się, a przedewszystkiem nie ukrywaj nic przedemną, chociażby nawet sama delfinowa raniła szpadą pana Dubarry.
— Najjaśniejszy Panie, to wcale nie delfinowa — mówił spokojnie Choiseul — ale jeden z oficerów jej eskorty.
— A! — rzekł surowo — a pan go znasz zapewne, panie de Choiseul?
— Nie znam, lecz Wasza Królewska Mość powinna go znać, jeśli pamięta o wiernych sługach swoich; oficer, którego imię w osobie ojca jego głośne było pod Philipsburg, Fontenoy, Mahon; jest to Taverney de Maison Rouge.
Delfin zdawał połykać to nazwisko, aby lepiej zachować je w pamięci.
— De Maison Rouge! — powiedział Ludwik XV. — Znam ich dobrze. Dlaczego bił się z Janem,