Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1506

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Karolowi Walezjuszowi nie wydał rozrzutnym w szafowaniu pieniędzmi skarbowymi, bo on nie lubi przebaczać. Nie słuchał mnie, niestety, i marnie zginął. A gdybyś pan wiedział ilu prefektów policji widziałem w tem położeniu, począwszy od Piłata ponckiego, który skazał Jezusa Chrystusa, aż do pana Bertin de Belle-lsle, pana de Brantôme, pańskiego poprzednika.
Pan de Sartines powstał, napróżno usiłując ukryć wzruszenie.
— A więc oskarżaj mnie pan, jeśli ci się podoba: co mnie może obchodzić opinja takiego, jak pan, człowieka.
— Strzeż się, mój panie — rzekł Balsamo — często ci, którzy nam się wydają nic nieznaczącymi, mogą wiele, a nawet wszystko. Jeżeli zechcę przesłać tę historję zakupu zboża, z jej wszystkimi szczegółami i odcieniami, memu korespondentowi lub Fryderykowi Wielkiemu, który, jak panu wiadomo, jest filozofem; jeśli król Fryderyk zechce przesłać rzecz całą z własnoręcznemi uwagami panu Voltaire’owi; skoro tenże na tem tle osnuje jakąś śmieszną, zabawną powiastkę w rodzaju: „Człowieka z czterdziestoma talarami“; jeśli pan d’Alembert, ten świetny matematyk, wyliczy, że ziarnkami zboża, wydartemi ludowi przez pana, możnaby wyżywić sto miljonów ludzi przez trzy lub cztery lata; jeśli Helvétius dowiedzie, że gdyby talary, stanowiące wartość tych ziarnek, poukładać w stosy, mogłyby księżyca dosięgnąć, jeśli te obliczenia