Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1505

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siedmiu miljonów francuzów, podczas gdy obowiązkiem jego z urząd u jest dbać o ich dobro i żywienie w możliwie najlepszy sposób.
Wyobraź pan sobie podobne odkrycie! Pan nie jesteś bynajmniej kochanym przez naród, król nie należy do bardzo czułych; skoro tylko da się słyszeć głos zgłodniałych tłumów, dopominający się pańskiej głowy, król, jużto aby zatrzeć wszelki ślad porozumienia z panem, jużto, aby wymierzyć sprawiedliwość, jeśli nie miał w tem współudziału, król nie zawaha się skazać pana na szubienicą, zgotować panu los taki, jaki spotkał d’Enguerrand de Marigny; czy przypominasz pan sobie?
— Niezupełnie — odrzekł pan de Sartines bardzo blady — zresztą dajesz pan dowód wielkiego nietaktu, mówiąc o szubienicy człowiekowi na mojem stanowisku.
— O! jeśli panu o niej wspominam, mój drogi panie — odparł Balsamo — to dlatego, że mi stoi przed oczyma biedny Enguerrand. Przysięgam panu, był to człowiek bez zarzutu, szlachcic normandzki, z bardzo starożytnej rodziny. Był on szambelanem dworu, kapitanem, intendentem finansów i budowli; był hrabią de Longueville, a to o wiele znakomitsze hrabstwo, niż pańskie hrabstwo d’Alby. I pomimo tego wszystkiego widziałem go na szubienicy Montfaucon, którą sam kazał ongiś wystawić i Bogu dzięki, nie mogą sobie nic wyrzucać, bo powtarzałem mu bezustannie: „Enguerrand, mój drogi Enguerrand, pamiętaj, ażebyś się