Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1449

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cóż jeszcze? — spytała Nicolina.
— Jak się wydostaniesz z Trianon, przez bramę?..
— A to głupiec! — pomyślała subretka.
— Mam klucz — odrzekła głośno.
Beausire zachwycony, przesłał kochance całus ręką i poleciał.
Nicolina udała się do swej pani.
Gilbert odetchnął swobodnie i postawił sobie cztery pytania:
— Dlaczego Nicolina ucieka z człowiekiem, którego wcale nie kocha?...
— Skąd ma taką znaczną sumę pieniędzy?
— Poco, a właściwie od kogo klucz zdobyła?
— Dlaczego, mogąc uciec natychmiast, wróciła jednak do Andrei?...
Skąd ma pieniądze, to mniejsza, tego Gilbert mógł się łatwo domyślić, na inne zato pytania nie mógł znaleźć odpowiedzi.
Był tak ciekawy, że postanowił choćby całą noc nie spać, aby być świadkiem ucieczki.
Andrea odprowadziła ojca do połowy parku; wracając spotkała się z Nicoliną w alei i razem wracały do pawilonu.
Noc zapadła wcześniej niż zwykle, a powietrze było tak ciężkie, iż trudno było oddychać; wszystko zapowiadało burzę.
Lekki wietrzyk kołysał kielichami kwiatów.
Andrea, smutna, z niechęcią wracała do pokoju, szła wolno i oglądała się co chwila.
Nicolinę niecierpliwiło to okropnie, bała się,