Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jaki marszałek? — zapytał, krzywiąc się, król.
— Książę de Richelieu.
— Ten stary?... Ta zmokła kura?!...
— Czy zwycięzcę z Mahon można nazwać zmokłą kurą?...
— Człowiek niemoralny, prześladowca wszystkich kobiet.
— Ależ...
— Proszę cię nie wspominaj mi nigdy o Richelieu’em, to zmora co mnie prześladuje. Jeszcze co!... Richelieu!... Samo to nazwisko jest mi wstrętnem!...
— Nienawidzisz ich?
— Kogo?
— Książąt de Richelieu?
— Nie znoszę.
— Wszystkich?
— Bez żadnego wyjątku. Są inni, którzy zasługują na daleko większe względy, ot książę de Frousac naprzykład.
— A jednak ktoś z rodziny Richelieu... który, coprawda, nie nosi ich nazwiska...
— Mówisz o d’Aiguillon?
— Może...
— Tego powinienem nienawidzić bardziej jeszcze, chociaż przyznaję, że śmiały i odważny...
— To człowiek prawdziwie rozumny! — dodała pośpiesznie hrabina.
— I zasługuje w zupełności na miano para Francji?...