Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niach poczuł zimny jakiś przedmiot, który mu zasłonił oczy. Odtąd nie widział nawet ciemności.
Jednakże musiał się tego spodziewać, nie okazał bowiem żadnego oporu, wyciągnął tylko rękę, jak ślepy, szukając przewodnika.
Ruch ten widocznie został zrozumiany; ręka zimna, twarda, koścista, ujęła dłoń podróżnego.
Była to wyraźnie ręka kościotrupa, lecz gdyby szkielet ten miał czucie, przekonałby się, że dłoń podróżnego nie zadrżała.
W jednej chwili ręka puściła go, przepaska z oczu spadła i... ujrzał się na szczycie Piorunowej Góry.