Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— W polityce nazywa się to czynić propozycję.
— Nazwij, książę, tę rzecz, jak ci się podoba, proszę tylko, odpowiedz mi kategorycznie.
— Co za brzydki wyraz w tak ładnych usteczkach.
— Czy to nazywasz, książę, odpowiedzią?
— Nie, to wstęp do odpowiedzi.
— A odpowiedź już jest przygotowana?
— Zaczekaj, hrabino.
— Wahasz się książę?
— Nie.
— A zatem słucham.
— Lubisz przypowieści, hrabino?
— To taka starzyzna.
— Słońce jest jeszcze starsze, a jednak dotąd nie wymyślono nic, coby je mogło zastąpić.
— Zgoda na przypowieść, tylko proszę, ażeby była dość przezroczysta.
— Jak kryształ.
— A więc...
— Słuchasz mnie, piękna pani?
— Słucham.
— Przypuśćmy tedy — w przypowieściach zawsze coś przypuszczać potrzeba...
— Ach! jakże nudny jesteś dziś, książę.
— Wcale tego nie myślisz, hrabino, jestem pewny, że nigdy z większą nie słuchałaś nikogo uwagą.
— Przepraszam; mów dalej, książę.