Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/756

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szybko zbliżyła się do komina. Dwa razy spojrzała na bilet, nie mogąc nic przeczytać.
— O!... szepnęła, to nie papier, to ogień! I przesuwając ręką po oczach:
— Boże! Boże mój!... rzekła, tupiąc z niecierpliwością nogą o posadzkę.
Siłą woli uspokoiła się cokolwiek i zaczęła czytać głosem chrapliwym, niepodobnym wcale do jej głosu:
„List ten nie jest adresowany do mnie, lecz do mego brata hrabiego Oliviera de Charny i pisany przez jego żonę hrabinę de Charny“.
Królowa zatrzymała się chwilę, poczem czytała dalej:
„Gdyby mnie spotkało nieszczęście, upraszam znalazcę tego biletu o oddanie go mojemu bratu, lub odesłanie hrabinie“.
Królowa zatrzymała się powtórnie, pokiwała głową i czytała dalej:
„Otrzymałem go od tejże z następującem zleceniem“.
— Jakież to zlecenie?... szepnęła królowa, i znów przetarła ręką oczy.
„Jeżeli hrabia wyjdzie szczęśliwie z zamierzonego przedsięwzięcia, zwrócić list hrabinie“.
Głos królowej stawał się coraz więcej drżącym.
„Gdyby został ciężko, lecz nie śmiertelnie rannym, prosić go, aby dozwoli żonie udać się do niego“.
— O! to zupełnie jasne... szepnęła królowa, i czytała dalej zaledwie dosłyszalnym głosem:
„Gdyby został śmiertelnie rannym, oddać mu ten list i przeczytać, gdyby sam nie mógł tego uczynić, aby choć przed śmiercią dowiedział się o tajemnicy, którą zawiera“.
— Czyż i teraz będziesz zaprzeczał?... zawołała Marja-Antonina, spoglądając na niego płomiennym wzrokiem.
— Czemu?
— Ależ temu, że ona cię kocha!
— Kogo? mnie? hrabina mnie kocha?... co Wasza królewska mość mówi?... zawołał Charny.
— O! ja nieszczęśliwa, mówię prawdę!