Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/740

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przedzała powóz; tylna straż więcej niż z czterech tysięcy, szła za nim, stronami cisnął się tłum, zwiększający się co chwila.
W miarę, jak się do Paryża zbliżano, zdawał się czuć zupełny brak powietrza, olbrzymie miasto zupełnie je wyczerpało.
Powóz poruszał się zaledwie wśród upału 35-cio stopniowego i tumanów kurzu.
Kilkakrotnie królowa upadła w znak, dusząc się prawie.
W Bourget król zbladł; myślano, że zemdleje, prosił o szklankę wina, osłabł zupełnie.
Mało brakowało, iż mu nie podano, jak Chrystusowi, gąbki, nasiąkniętej żółcią i octem; propozycję uczyniono, lecz ją odrzucono na szczęście.
Tak dojechali do Villette.
Lud cisnął się dwoma rzędami pośród domów, których rozpalone mury podwajały upał. Pełno było kobiet i dzieci, i nigdy oko nie widziało większego tłumu.
Drzwi, okna, dachy domów pokryte były widzami.
Drzewa uginały się pod ciężarem tego żywego owocu.
Wszyscy byli z nakrytemi głowami, gdyż dnia poprzedniego rozlepiono plakaty na murach Paryża: „Kto się skłoni królowi, dostanie kije.
Kto mu ubliży, zostanie powieszony“.
Wszystko to było tak przestraszające, iż deputowani nie śmieli posunąć się w ulicę Faubourg-Saint-Martin, ulicę, pełną przeszkód, a tem samem i groźby, ulicę zgubną, krwawą, sławną w dziejach morderstw, od czasu straszliwej historji Berthiera.
Postanowiono jechać przez pola elizejskie i orszak, okrążając Paryż, ruszył przez zewnętrzne bulwary.
Było to przedłużeniem trzygodzinnem męczarni, a te męczarnie były tak nieznośne, iż królowa prosiła, aby wracano drogą najkrótszą, choćby miała być najniebezpieczniejszą. Dwa razy usiłowała zapuścić sztory, lecz na groźby tłumu musiano je podnieść.
Przy rogatce silny oddział grenadjerów otoczył powóz.