Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/512

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Od tej chwili, rzecz dziwna! chory i Gilbert, uderzeni jedna myślą, mówili o Mirabeau jako o człowieku, który był, ale istnieć już przestał.
Odtąd i twarz Mirabeau, nabrała charakteru uroczystego, który tylko konaniu wielkich ludzi towarzyszy. Głos jego stał się powolnym, poważnym, prawie proroczym: słowo surowem, głebszem, w uczuciach było więcej wylania, rzewności i wyższości.
Powiedziano mu, że młodzieniec, który go raz tylko widział, nalegał, aby wejść mu pozwolono.
Zwrócił się do Gilberta, jakby pytając, czy może go przyjąć.
Gilbert zrozumiał.
— Niech wejdzie — rzekł do Teischa.
Teisch otworzył drzwi. Młodzieniec lat dwudziestu wszedł powoli, ukląkł przed łóżkiem Mirabeau, ujął jego rękę, a pocałowawszy wybuchnął łkaniem.
Mirabeau szukał w pamięci niewyraźnego wspomnienia.
— A! — rzekł nagle — poznaje cię; pan jesteś owym młodzieńcem z Argenteuil.
— Mój Boże, chwała Tobie! — zawołał młody człowiek — oto wszystko, czego żądałem.
I powstawszy, z dłońmi na oczach wyszedł z pokoju.
W kilka sekund Teisch przyniósł list od młodzieńca, skreślony w przedpokoju.
Zawierał on te proste wyrazy: „Całując rękę pana de Mirabeau w Argenteuil, powiedziałem, że gotów jestem umrzeć za niego.
„Przychodzę dotrzymać słowa.
Czytałem wczoraj w dzienniku angielskim, że wprowadzenie świeżej krwi w stanie takim, w jakim znajduje się dostojny chory, z powodzeniem odbyło się w Londynie.
„Jeżeli dla ocalenia pana de Mirabeau, wprowadzenie krwi jest potrzebne, oddaję moją; jest świeża i czysta“.
Mirabau, czytając te słów kilka, nie mógł się od łez powstrzymać.
Kazał zawrócić młodego człowieka; ale on zapewne, aby uni-