Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Drzwi środkowe były otwarte i w głębi ciemnego kościoła ukazywały wielki ołtarz, oblany światłem gromnic zapalonych.
Taki był natłok ciekawych, że wózek musiał zatrzymywać się co chwila, i ruszał dopiero, gdy gwardia zdołała otworzyć drogę, ustawicznie zamykana przez fale ludu.
Na placu przedkościelnym zaledwie zdołano utworzyć próżnie.
— Trzeba zejść, panie, i odbyć pokutą — odezwał się wykonawca do skazanego.
Favras zszedł bez odpowiedzi.
Ksiądz zszedł pierwszy, za nim skazany, potem wykonawca, trzymający wciąż koniec powroza.
Ręce związane były przy pięściach, co nadawało im swobodę w palcach.
W rękę prawą włożono nieszczęśliwemu pochodnie; w lewa rękę wyrok.
Skazany podszedł pod sam kościół i ukląkł.
W pierwszym szeregu tych, co go otaczali, poznał tegoż samego przekupnia z towarzyszami, których widział już, wychodząc z Chatelatu.
Wytrwałość ta zdawała się go wzruszać, ale żadne słowo wezwania z ust jego nie wyszło.
Pisarz sądowy z Chateletu zdawało się, jakby czekał na niego.
— Proszę to odczytać — rzekł głośno.
A potem zcicha:
— Panie margrabio — dodał — wiecie, że jeżeli chcecie być ocalonym, dosyć wam rzec jedno słowo.
Nie odpowiadając, skazany począł czytanie.
Czytał głośno, i nic w tonie jego głosu nie objawiło najmniejszego wzruszenia. Po skończonem czytaniu, zwrócił się do otaczających go mas:
— Mając stanąć przed Bogiem — powiedział — przebaczam ludziom, którzy wbrew swemu sumieniu oskarżyli mnie o zamiary zbrodnicze. Kochałem mojego króla i umrę wierny temu uczuciu: daje przykład i spodziewam się, że naśladowanym on będzie przez kilka serc szlachetnych. Lud wielkim gło-