Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

należy; przyszli po niego do Wersalu, bo, jak mówią, od trzech dni nie mają go w Paryżu.
— Od trzech dni!... — zawoła! dobry chłopczyk. — Więc oni od trzech dni nie jedli, mamo?
Etykieta wymagała, ażeby delfin mówił matce pani (madame); ale biednemu chłopcu chciało się jeść, jak prostemu dziecku nędzarzy, więc przy głodzie nazwał matkę — mamą.
— Nie, mój synu — odpowiedziała królowa.
— To im... — rzekł chłopiec z westchnieniem, bardzo się jeść chcieć musi.
Przestał płakać i próbował usnąć.
Biedny syn królewski!... — nieraz on przed śmiercią, zarówno jak w tej chwili, prosił daremnie o kawałek chleba!
Przy rogatce zatrzymano się znowu; na ten raz nie dla wypoczynku, lecz dla uczczenia przybycia.
Przybycie to miało być uczczone śpiewem i tańcem.
Dziwna uroczystość! równie niemal smutna w swej radości, jak tamta w grozie swojej!...
Jakoż, rybaczki zeszły z koni swoich, a raczej z koni, należących do straży przybocznej i poprzymocowywały do strzemion pałasze i karabiny; przekupki zaś i przekupnie pozsiadali z armat, które się ukazały w strasznej nagości swojej.
I utworzono koło i objęto karetę króla, oddzielając ją od gwardji narodowej i od deputowanych, jakoby straszliwą wróżbą tego, co się miało Stać później.
Koło to, dla pokazania radości swej rodzinie królewskiej, śpiewało, krzyczało, wyło! Kobiety całowały mężczyzn, mężczyźni wprawiali w skok kobiety, jak na cynicznych kiermaszach Teniersa.
Działo się to już pod noc prawie, po dniu ciemnym i dżystym, koło więc oświetlone jedynie knotami armat i fajerwerkami, przybierało w odcieniach mroku i światła barwy fantastyczne, jakby piekielne.
Po półgodzinnych krzykach, śpiewach i tańcach w błocie, orszak wrzasnął ogromne hurra; kto miał strzelbę nabitą, czy mężczyzna, czy kobieta, czy dziecko, wystrzelił w powietrze, nie troszcząc się o kule, które po chwili gradem opadły w kałuże wody.
Delfin i siostra jego płakali; tak byli wystraszeni, że im się jeść odechciało.