Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/546

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

piękne czerwono-skrzydle ptaki, stały się one przedmiotem dla mnie najpożądańszym, albowiem zapowiadały nam Egipt.
Przyspieszaliśmy śniadanie o ile możności; ale na pokładzie wojennego okrętu wszystko tak jest urządzone, iż dobrze było żeśmy choć pięć minut czasu zyskali.
O jedenastéj wsiadaliśmy do lodzi która nas odwoziła do Guletty. W kwandrans późniéj, pan Gaspari traktował nas swejém szampanskiém winem, swojém maraskino z Xeres i swojém rosolio z Florencyi.
Widok Guletty także zdziwił nas szczególniéj. Nie podobna pojąć jaki obraz przedstawia azyatycko-europejska ludność zalegająca wybrzeża tego przedmieścia. Lecz najmocniéj uderzyła nas tuneteńska milicya.
Wiadomo każdemu że bej jest człowiekiem postępowym; dla tego też zapragnął aby go strzegła armia podobna do naszéj. Do uorganizowania téj armii, potrzeba było dwóch rzeczy: ludzi i mundurów. Ludzi miał, chodziło mu więc tylko o mundury. Sprowadzono zatém z Francyi dwadzieścia tysięcy par czerwonych pantalonów i dwadzieścia tysięcy niebieskich kurtek, robionych na zwyczajny wzrost człowieka, pięć stopi cztery cale. Nieszczęściem nie masz nic kapryśniejszego jak wzrost w gorących krajach. Tak więc, z pomiędzy dwudziestu tysięcy żołnierzy których trzeba było ubrać po francuzku, znalazło się ośm tysięcy wysokich na sześć stóp i osm cali; osm drugie mających ów sławny średni wzrost na który pośredniczył między pięcią stopami i dwoma calami, a pięcią stopami i sześcią calami.
Wynikło stąd że ośm tysięcy ludzi mieli kurtki i spodnie zbyt krótkie, osm innych tysięcy mieli kurtki i spodnie zbyt dugie, a nakoniec ledwie cztery tysiące mieli kurtki i spodnie prawie przyzwoite.