Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakie w nim postrzegałem; przepędza nad toaletą głowy swojéj jedne godzinę z rana i jedne wieczorem, oddziela pieniądze z massy na kupno pomady, i kradnie wszystkie grzebienie, jakie mu wpadną pod rękę.
W dziesięć minut potém, najopieszalsi byli na nogach, ja dałem przykład. W podróży, akuratność jest prawie cnotą, i mogę powiedzieć, na swoję pochwałę, że straszne pronto Hiszpanów, i nieubłagane fissa Arabów, nigdy nie zastały mnie spóźnionego.
Nagle, spostrzegliśmy Maquet wracającego z gniewem i oburzeniem; jego włosy zwykle odrzucone w tył, jak sławny Gibus Desbarolla, były jak powiada matka Hamleta, żyjące i stały na jego głowie.
— Co takiego? zapytaliśmy trzy razy, nie mogąc otrzymać odpowiedzi.
— Oto jest — odpowiedział nakoniec — że muły nie są zaprzężone, że dyliżans, jak nieboszczyk Endymion, spoczywa śród dziedzińca przy blasku księżyca, że ani mayoral, ani zagal nie wstali, i że to co nas spotkało, jest znowu konceptem tego piekielnego łotra Jocrisse.
Uszy mu obetnę — rzekł majestatycznie Desbarolles, otwierając swoję navaja.
— Obetnij — rzekł Giraud — obetnij!
Desbarolles, myślił że rzucimy się na niego aby go zatrzymać. Omylił się. Wezwany przez Giraud o uiszczenie pogróżki, wyjśdź musiał.