Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obrazy, jakie nam pokazywały się, obrazy które szybkość naszego powozu, przekształcała dla nas w stan widma.
W rzeczy saméj, nasz powóz ciągnęły już ośm, już dziesięć mułów. Te ośm lub dziesięć mułów, które zaczynały przybierać sierść zimową, wygolone tylko na grzbiecie, przedstawiały, patrząc z góry na dół, widok olbrzymich szczurów, zaprzężonych do czarodziejskiego powozu. Trzech ludzi poganiało i kierowało wozem, mayoral, zagal i sotacochero.
Mayoral odpowiada naszemu konduktorowi, sotacochero naszemu pocztylionowi; co się tycze zagala, temu nie masz odpowiadającego nazwiska w żadnym języku, i śmiem nawet powiedzieć, nie masz mu równego w żadnym kraju.
Zagai nie jest człowiekiem, jest to małpa co włazi i szkodzi, jest to czart co dokazuje, tygrys co się rzuca; nie chodzi, ale biega; nie mówi, ale krzyczy; nie ostrzega, ale bije. Zagal siedzi z mayoralem na ławeczce przytwierdzonéj u przodu dyliżansu, ale miejsce to stanowi prawo nie zaś czyn. Nigdy zagal nie siedzi na ławeczce; ciągle skacze, ciągle krzyczy, ciągle gestykuluje. Wszystko dla niego jest dobre, żeby poganiać muły: kamień, bicz, kij! Ile powie im obelg w ciągu jednéj godziny, zbogaciłoby repertoar całoroczny największego gru-