Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/785

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla niego: mają się bić we Flandrji, niechaj i on tam idzie.
— A gdy powróci, przyślesz mi go, ja go opancerzę przeciw miłości.
— Niestety!... pani, dzisiaj miłość, to jak wojna, pancerz stał się nieużytecznym.
Na to wszedł Raul; przychodził z oznajmieniem do hrabiego i księżnej, że przyjaciel jego, hrabia de Guiche, doniósł, iż jutro ma odbyć się wjazd uroczysty króla, królowej i ministra.
Istotnie dnia tego, równo ze świtaniem, dwór cały przygotowywał się do wyjazdu z Saint-Germain.
Wieczorem dnia poprzedzającego wjazd królowa rozkazała przywołać d‘Artagnana.
— Panie — rzekła do niego, — utrzymują, że Paryż nie jest bynajmniej spokojny. Obawiać się będę o króla; bądź przy drzwiczkach po prawej stronie powozu.
— Niech Wasza Królewska Mość będzie spokojną odparł d‘Artagnan; — ja odpowiadam za króla.
I, skłoniwszy się królowej, wyszedł.
Po drodze spotkał Bernouina, który właśnie szedł mu powiedzieć, iż kardynał go wzywa w sprawie wielce ważnej.
Poszedł więc do kardynała.
— Panie — rzekł do niego tenże — przebąkują o zaburzeniach w Paryżu. Ja będę po lewej stronie króla, a że moja osoba głównie zagrożoną będzie, trzymaj się u drzwiczek po lewej stronie powozu.
— Niech Wasza eminencja się uspokoi, — odparł d‘Artagnan — włos z głowy jego nie spadnie.
— Co tu robić, u djaibła?... — rzekł do siebie znalazłszy się w przedpokoju, — naraz przecie nie mogę znajdować się z lewej i prawej strony karety. Już wiem... ja będę strzegł króla, a Porthos kardynała.
Układ ten wszystkim przypadł do smaku, co zresztą bywa rzeczą rzadką.
Królowa ufała w znaną jej odwagę d‘Artagnana, a kardynał w siłę Porthosa, której sam doświadczył.
Orszak wyruszył w drogę do Paryża. Już przy rogatce, krzyki: niech żyje król! niech żyje królowa! powitały powóz, kilka głosów: niech żyje Mazarini! przebrzmiało bez echa. Skierowano się wprost do katedry Panny Marji, gdzie miano śpiewać „Te Deum“. Wszystek lud paryski