Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/784

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uśmiechnęła się księżna nawpół z rozrzewnieniem, nawpół ironicznie.
— Lękam się, hrabio, że zdobyrto cię dla dworu. Może masz jaki order w kieszeni?...
— Tak, pani, mam order podwiązki, dany mi przez Karola I-go, na dzień przed jego śmiercią.
Prawdę mówił hrabia: nie znał żądania Porthosa, nie wiedział więc, iż i drugi posiada.
— Co robić, trzeba pogodzić się z myślą o starości, rzekła w zamyśleniu księżna.
Athos ujął jej rękę i pocałował.
Ona spojrzała mu w oczy i westchnęła.
— Hrabio — rzekła, — Bragelonne musi być milutką siedzibą. Jesteś człowiekiem wykwintnym, musisz tani mieć wodę, gaje i kwiaty.
Westchnęła znowu i wsparła ładną swą główkę na ponętnie przegiętej rączce, zawsze zachwycającej kształtem i białością.
— Pani — odparł hrabia — nie pojmuję tego, co powiedziałaś, nigdym cię młodszą i piękniejszą nie widział.
Księżna pokiwała głową.
— Czy pan de Bragelonne pozostaje w Paryżu?... — zapytała.
— Dlaczego pytasz o to?...
— Daj mi go — mówiła księżna.
— Nie, pani, jeżeli ty zapomniałaś historję Edypa, ja dobrze ją pamiętam.
— Doprawdy, zachwycający jesteś, hrabio, chciałabym przeżyć w Bragelonne choć jeden miesiąc.
— Czyż nie obawiasz się ściągnąć na mnie zawiści innych?... — odparł z galanterją Athos.
— Wcale nie, pojadę tam incognito, pod nazwiskiem Marji Michon.
— O pani, jesteś czarująca.
— Lecz nie zabieraj ze sobą Raula.
— A to dlaczego?...
— Bo jest zakochany.
— On, dziecko prawie!...
— To też dziecko pokochał!...
Athos zamyślił się.
— Masz słuszność, księżno, dziwna — ta miłość dla siedmioletniej dziewczynki, stać się może z czasem fatalną